na mnie omdlewająco, że niby ona wybaczyła i ja wybaczyłem, że wszystko to razem śmieszne, nieprawdziwe i niebyłe nieporozumienie. Oj, Suzanne, Suzanne. Czemu ty, która wszystko tak rozumiesz i odczuwasz, nic nie rozumiesz tutaj, chwytasz się tych kwiatków jak tonący brzytwy i myślisz, że na takiej brzytwie da się daleko ujechać? Teraz właśnie powinnaś odczuwać, a właśnie teraz nie odczuwasz, bo tak ci jest wygodnie, bo wolisz ulec złudzie, aby choć na chwilę rozprężyć ściśnionego udręką ducha. Znam i to, Suzanne, ale ja nigdy nie bawiłem się w rozumienie na innych terenach. A to wzruszenie ramion? Co z tym będzie, ha