Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Dziecko nie płakało, widziała jednak, że oddycha i porusza się. Owinęła je w skafander, żeby nie zmarzło. Potem przebrała się. Zakrwawione figi i spodnie od dresu rzuciła w kąt stodoły.
- Naraz zobaczyłam, że w domu zapaliło się światło i ktoś wyszedł na podwórko. To był mój mąż. Przestraszyłam się, że ukarze mnie za to, co zrobiłam, przecież wielokrotnie mi groził wypędzeniem z domu. Odruchowo chwyciłam zawiniątko z dzieckiem i ukryłam je w słomie - zeznała w czasie przesłuchania.

Martwe uratowało żywe

Przed sądem żałowała swojego czynu, zapewniając, iż nie myślała o tym, że pozostawiony w stodole noworodek mógł umrzeć.
- Byłam w szoku
Dziecko nie płakało, widziała jednak, że oddycha i porusza się. Owinęła je w skafander, żeby nie zmarzło. Potem przebrała się. Zakrwawione figi i spodnie od dresu rzuciła w kąt stodoły.<br>&lt;q&gt;- Naraz zobaczyłam, że w domu zapaliło się światło i ktoś wyszedł na podwórko. To był mój mąż. Przestraszyłam się, że ukarze mnie za to, co zrobiłam, przecież wielokrotnie mi groził wypędzeniem z domu. Odruchowo chwyciłam zawiniątko z dzieckiem i ukryłam je w słomie&lt;/&gt; - zeznała w czasie przesłuchania.<br><br>&lt;tit&gt;Martwe uratowało żywe&lt;/&gt;<br><br>Przed sądem żałowała swojego czynu, zapewniając, iż nie myślała o tym, że pozostawiony w stodole noworodek mógł umrzeć.<br>&lt;q&gt;- Byłam w szoku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego