z siwiuteńkim, artretycznym Antonionim, Anglik zaczął kwestionować obsesję europejskiego kina na punkcie słowa "film": Spójrzmy trzeźwo, "film" to imperialny odruch, sztywna błona, którą strażnicy ikonosfery usiłują szczelnie rozciągnąć nad rzeczywistością, aby ją zamętnić i unieruchomić jak muchę, co innego tutejsze pojęcie, jakim jest movies, ruchome obrazki, wielobarwny wir, który się układa we wciąż nowe figury, wymykając się totalizmowi Znaczenia...<br>- Co pan powie? - uprzejmie, przez tłumacza, zdziwił się wtedy Antonioni, poprawił grube czarne okulary i już pod adresem całego trzydziestoparoosobowego studenckiego audytorium zauważył: - Sam kiedyś podobnie myślałem, chciałem pokazać tę rozmaitość konstelacji na kliszy... Tę niedocieczoność postrzegania... Przybliżenia... To było dawno. Ale