z nalaną twarzą, z ciemnymi workami pod oczyma, które rozlewały się na pół policzka. Dobrze chociaż, że przyciemniała sobie włosy, bo jako blondynka nie różniłaby się niczym od bufetowej na dworcu. Było jej przykro, że tak myśli o Hance, do której od ostatniej rozmowy czuła sentyment. Była to poza tym ukochana Jasia... Odeszła do tego wspaniałego pana, ale trudno jej się dziwić. To jego Ewelina podziwiała, że wytrwał przy swojej odmienionej żonie. Być może ją zdradzał, ale zawsze to przyzwoicie z jego strony, że wracał do domu. W trakcie obiadu musiała zweryfikować swoje stwierdzenia. On Hankę po prostu kochał, a nawet