inna kobieta na jej miejscu zamknęłaby znów oczy, by posłuchać tych trwożnych nawoływań ukochanego i jeszcze trochę go postraszyć - ale to nie było w stylu Gabrysi. I tak musiałaby, zresztą, powiedzieć Grzesiowi, co on ma robić. Zamrugała oczami, by się pozbyć podwójnego widzenia.<br>- Oj, Grzesiu, kłujesz - powiedziała rzeczowo i klepnąwszy ukochanego w łopatkę, zabrała się do wstawania. Nogi miała jeszcze miękkie w kolanach, ale ogólnie czuła się nie najgorzej. Grzegorz wciąż klęczał przed nią, widziała z bliska jego oczy za połyskującymi szkłami i czuła miły zapach jego wody kolońskiej. Przytrzymał ją w pasie, gdy podnosiła się na klęczki. Gabrysia oparła się