ziemią do dziś pamiętam moje narzędzia pracy - miotłę brzozową <foreign lang="lat">(sic!)</> do zmiatania pyłu i miału, który musiał się znaleźć na powierzchni.<br>Ileż "<orig>sakrafiksów</>" padało przy mało wydajnym, żmudnym wybieraniu resztówek, płotów węglowych, czyszczeniu z urobku przeznaczonych do likwidacji wyrobisk. Nowa, lepsza, "na zarobek" robota dostępna była dopiero po ostrej lustracji ukończenia "na czysto" poprzedniej.<br> Jak jest dzisiaj - wystarczy dowolnie wybrać poeksploatacyjne pole wydobywcze ze zdemontowaną już odstawą i pooglądać. Kto dziś da wiarę temu, że istniała wówczas na kopalni funkcja "<orig>odbierkarz</>"? Każdy z nich, w każdym dniu roboczym kopalni, zjeżdżał trzykrotnie na dół w międzyzmianach, po to tylko, aby kontrolować ilość