Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Bogoria skręcił w jakąś wypaloną bramę. Rzeczywiście, środek ulicy zatarasował wywrócony tramwaj, a na chodniku
w miejscu, skąd wyrwane były - zapewne na barykadę - płyty chodnika, wykopano ogromny dół latryny.
- Administracja cywilna działa - prychnął Bogoria dzwoniąc wiadrami. Szykowali się na poważniejszą robotę, ale cóż... Skoro nad każdym sedesem góra, jakby cały umęczony naród się wypróżnił... Chociaż na tym odcinku sytuacja będzie coraz lepsza..: Nie ma co jeść. Wczoraj w naszej piwnicy, no, na naszej kwaterze, znaleziono dwoje umrzyków - podobno z głodu...
Pogwarzając szli w kierunku dalekiej studni.
- Oczywiście, ani, ani... - skomentował Olo po drodze stan robót nad wierconą opodal studnią. Czterech wychudłych
Bogoria skręcił w jakąś wypaloną bramę. Rzeczywiście, środek ulicy zatarasował wywrócony tramwaj, a na chodniku<br>w miejscu, skąd wyrwane były - zapewne na barykadę - płyty chodnika, wykopano ogromny dół latryny.<br>- Administracja cywilna działa - prychnął Bogoria dzwoniąc wiadrami. Szykowali się na poważniejszą robotę, ale cóż... Skoro nad każdym sedesem góra, jakby cały umęczony naród się wypróżnił... Chociaż na tym odcinku sytuacja będzie coraz lepsza..: Nie ma co jeść. Wczoraj w naszej piwnicy, no, na naszej kwaterze, znaleziono dwoje umrzyków - podobno z głodu...<br>Pogwarzając szli w kierunku dalekiej studni.<br>- Oczywiście, ani, ani... - skomentował Olo po drodze stan robót nad wierconą opodal studnią. Czterech wychudłych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego