ją nie czynnikom moralnym - niemożności do działania, czy skłonności do życia łatwego - ale raczej czynnikom umysłowym. Tak, masz po stokroć słuszność, gdy mówisz, że stopniowa dematerializacja wyobrażeń religijnych jest o wiele ważniejszym signum temporis niż wrzaski faszyzmów - leży ona głębiej u samego podłoża. I ona to powoduje dwoistość, ona to umieszcza znak zapytania nad najgorętszymi nawet oświadczeniami neokatolików. Twierdzę, że wobec stopniowego cofania się eschatologii chrześcijańskiej w sferę mglistą i niepewną, zrozumienie religii u współczesnego człowieka nie sięga dalej niż zrozumienie jej zbawiennych konsekwencji doczesnych - ludzkich, wyłącznie ludzkich, a cała reszta jest przyjęta jako rusztowanie abstrakcyjne, które, choć pozbawione zupełnie treści