jednocześnie żyć uczciwie i odpowiedzialnie: tylko wtedy - powie Bonhoeffer - będzie to możliwe, jeśli zamiast Boga fundamentem etyki stanie się "drugi człowiek", odpowiedzialność wobec niego, szacunek dla jego suwerenności i godności ludzkiej, gotowość do niesienia mu pomocy.<br> Ów "abstrakcyjny humanizm", tak dziś przez niektórych pomiatany - czy nie on właśnie, on jedyny umożliwiał nielicznym jednostkom przeciwstawienie się fali totalitarnego zniewolenia duchowego? Sławetna obawa Dymitra Karamazowa, którą wiek dwudziesty zdawał się na każdym kroku potwierdzać - została podana w wątpliwość przez takich właśnie nielicznych, których przykładem jest Bonhoeffer. Okazało się, że po "śmierci Boga" dekalog nie musi umrzeć. Dlatego właśnie, sądzę, życie Bonhoeffera zmusza do