miesiące od chwili, kiedy Ilona T. wyszła ze swojego mieszkania przy ulicy Szerokiej, byłem przekonany, że natrafię na jej ślad. Ktoś musiał wszak widzieć, jak wychodziła z bloku, szła ulicą, a może wsiadała do jakiegoś samochodu.</><br><br><tit>Błędy i przeoczenia</><br><br>Waldemar W. był naprawdę najlepszym detektywem w L., ale bywało, że umykały jego uwadze drobiazgi, które miały istotne znaczenie. Tak było i teraz, co Arnold S. (wtedy także w stopniu kapitana) stwierdził z niejakim zaskoczeniem. Poszukiwania Ilony T. rozpoczęto i prowadzono początkowo z dużym rozmachem, ale dopiero teraz okazało się, że brak jakichkolwiek efektów wynikał z faktu, że policja nie dysponowała (bo