co w nim siedzi. Także więc swoją głupotę, bądź zacietrzewienie, bądź gniew, bądź zachwyt, bądź zgorszenie, niewiarę w ludzi, niewiarę w siebie samego, własne rozczarowanie, zawód, czy też, bo i to się zdarza, optymizm.<br>A zresztą, mówmy co nam ślina na język przyniesie, bylebyśmy byli świadomi ryzyka, jakie podejmujemy. Od uogólnienia do śmieszności jest niesłychanie blisko.<br><au>Feliks</au></div><page nr=6><br><br><div><tit>KORESPONDENCJA Z GRUZJI</tit><br><br><tit>OSIEM STULECI PO CESARZOWEJ TAMARZE</tit><br><intro>Autokar z pełną prędkością mija kolejny zakręt. Potem jeszcze jeden. Kierowca ogląda się na pasażerów. Uśmiecha się. Oczywiście, mamy tęgiego pietra. Trudno zresztą nie trzymać się kurczowo poręczy lotniczych foteli, gdy za oknami autobusu migają z