to jest sprawa nieco skomplikowana - usłyszałem w końcu - trudno tak od razu, tego ten. No rozumiecie. Słyszałem o incydencie, jaki wydarzył się na zebraniu tam u was. Macie ten język, towarzyszu, macie, no ale nie traktujcie tego jako nagany, to tylko jako ojcowską uwagę - domyśliłem się, że chodzi o moje upominanie się o etaty i nietaktowne poruszenie skomplikowanej przeszłości finansowej instytutu. A więc już doniesiono i uruchomiono odpowiednie mechanizmy ostrzegawcze, domyśliłem się. Ale postanowiłem udawać durnia, zawsze na tym dobrze wychodziłem.<br>- Przyznaję, to był mój błąd, towarzyszu dyrektorze, wtrącać się do spraw przyznawania odznaczeń państwowych, ale nie wynikało to ze złej