my po tylu latach mogli swobodniej odetchnąć i aby ci, którzy w przyszłości przeżywać będą to, co my teraz, mogli w godzinie zatraty ożywić swoją nadzieję, zwracając oczy ku owej smudze światła pomiędzy nocami. Wyznaję, że byłbym szczęśliwy, gdybym jeszcze za swego życia mógł z bliskimi mi ludźmi usłyszeć te upragnione głosy. Wiem, że także i od nas zależy, czy świat się wydźwignie. Ode mnie, od Ciebie, od wszystkich żyjących. Nasz stosunek do rzeczywistości obecnej musi być inny, niż do świata międzywojennego. To był świat naszej pierwszej młodości, świat przez nas zastany, pchały go ku katastrofie nie nasze ręce. Dzisiaj jest