Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Twórczość
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1968
u drzwi kaplicy. Bo z tego właśnie pokoju dwa czy trzy schodki (nie pamiętam) prowadziły do maleńkiej kaplicy, którą, rozbudowując dom, wystawił syn generała, Tadeusz. W maleńkiej tej kapliczce rzucał się w oczy olbrzymi napis, ułożony na ścianie ze złotych wypukłych liter: "Boże, zbaw Zofię". Zofia była to śliczna i urocza, także bogata (mój teść mawiał zawsze: " można się kochać także w bogatej") żona Tadeusza, z domu Taczanowska, ukochana synowa generała, zwana przez niego "złotą Zosią". Umarła, jak tyle ówczesnych młodych kobiet, na "chorobę piersiową", zostawiając dwoje małych dzieci, moją babkę, Izę z Morawskich Łubieńską, i owego wuja Heńcia, który w
u drzwi kaplicy. Bo z tego właśnie pokoju dwa czy trzy schodki (nie pamiętam) prowadziły do maleńkiej kaplicy, którą, rozbudowując dom, wystawił syn generała, Tadeusz. W maleńkiej tej kapliczce rzucał się w oczy olbrzymi napis, ułożony na ścianie ze złotych wypukłych liter: "Boże, zbaw Zofię". Zofia była to śliczna i urocza, także bogata (mój teść mawiał zawsze: " można się kochać także w bogatej") żona Tadeusza, z domu Taczanowska, ukochana synowa generała, zwana przez niego "złotą Zosią". Umarła, jak tyle ówczesnych młodych kobiet, na "chorobę piersiową", zostawiając dwoje małych dzieci, moją babkę, Izę z Morawskich Łubieńską, i owego wuja Heńcia, który w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego