jak przedwojenne, dziś się rzadko takie spotyka", "czyń pan swoją powinność, widzi pan przecież, że przyjaciel niecierpliwi się" - skarciłem go za gadulstwo. Wziął ów człowiek moją wymówkę do serca, bo nie dziwiąc się już nagości inżyniera ani też liściowi i łusce przystąpił do swojej roboty; padły pytania o nazwisko, datę urodzin (dowiedziałem się przy okazji, że Henryk ma trzydzieści trzy lata), zawód i o inne szczegóły potrzebne do pomyślnego odjęcia rogów, po czym rękodzielnik kazał wstać Wiatorowi i uroczyście oświadczył "rogi jako twór społeczny odpadają natychmiast, gdy zlikwiduje się ich glebę. Nie myśl, inżynierze Henryku Wiator, że mówię o twojej głowie