tym czasie na jaw. Wydał je jeden z byłych pracowników nowosielickich. Miałam być aresztowaną. Cywilno-administracyjnymi władcami powiatu byli znani już z poprzedniego roku działacze, Kopecki i Wołk. Czasy hetmańszczyzny spędzili na rekolekcjach w którejś z twierdz niemieckich; jesienią wrócili triumfalnie do ojczyzny, a teraz, otoczeni glorią męczenników, sprawowali najwyższe urzędy. Szczęściem dla mnie obaj, podobnie jak "kureń śmierci", byli przekonania, że nie masz winy, której by się nie dało okupić... Śledztwo umorzono, ale wiadomość o naszym pobycie rozeszła się szybko po ludziach. Chłopi nowosieliccy zwołali "<foreign lang="ukr">schod</>", aby się naradzić, jak postąpić ze mną. Dość długo trwały narady. Nareszcie sporą większością