dotknięcie <br>dłoni. Zamknął oczy, tkwił przez chwilę nieruchomo, <br>wsłuchiwał się w cichutkie dzwonienie w uszach i powolny <br>puls, jakim biły skronie, a potem, wciąż jeszcze nie <br>odwracając głowy, podparł się dłońmi i zwolnionymi <br>ruchami, w których było tylko lenistwo i senność, <br>powstał z ziemi. Miał w sobie chłód i spokój, <br>uśmiechnął się kącikami ust i dokonał <br>półobrotu.<br><br>Miał przed sobą twarz mężczyzny patrzącego weń <br>z natężeniem. Zdawało się, że w tej twarzy <br>istnieją tylko oczy. Cofnięte pod okap wypukłego czoła, <br>skryte pod potężnymi łukami brwi, wpadnięte w głąb <br>czaszki. Płonęły i przewiercały Awaru na wylot.<br><br>- Mógłbym - przemówił mężczyzna <br>niskim, płynącym z głębi