w rozmowę o ich życiu i kłopotach. Bardzo mu się dzieci spodobały: figlarna Kachna i Walek dobrze ułożony, stateczny, z wejrzeniem jak ministrant.<br>- Nie mogę narzekać - westchnął ojciec. - Dobre dzieciska, do nauki chętne, Walek nawet nagrodę dostał. Ale kłopot z nimi, bo szkoła się zaczęła. Czy ich teraz przyjmą?<br>- Przyjmą - uspokoił go ksiądz. - Niech przyjdą do mnie jutro z samego rana, ja się nimi zajmę.<br>Wzruszony wybuchem ogólnej podzięki, czerwienił się i szkła w, złotej oprawie zaszły mu parą. Widział dobre twarze ludzi złego losu, widział smagłą, wysoką dziewczynę i w jej <page nr=128> oczach rozszerzonych, pełnych uwielbienia czytał sens świeżego kapłaństwa swego