prędko, co chwilę odpoczywając jak po ciężkim wysiłku. Osłabionego, bez krwi, zmogło tych parę kieliszków. Na widok Niteczki milknie, jakby się bał, że będzie podsłuchiwać jakieś tajemnice. Nie słyszała ostatniego zdania:<br>- ..i człowiek musi być sam, żeby móc żyć, gdy inni umierają, sam albo z takimi trupami jak my...<br>Jerzy ustępuje jej miejsca.<br>- Jurek, Jurek! - woła z pijackim uporem Kolumb. - Kryska! - wzywa na pomoc dziewczynę, przy której Jerzy przystanął. Ale to imię wystarcza Niteczce. Rzuca mu na piersi skrzydełko gołębia, a sama, obejmując pokornie i ostrożnie jego poranione nogi, szepce przez łzy, jakby błagała litości:<br>- Jesteś moim trzecim mężczyzną, Kolumb, trzecim