opowiem kolejno, przywołując z pamięci przebieg kilku spotkań, jakie miałem z rzeczonym inżynierem, opowiem o tych spotkaniach najściślej jak tylko będę mógł, tak żeby był to rodzaj protokołu naukowego, nie wiadomo bowiem, czy relacja moja nie będzie zatwierdzona przez Komisję Naukową jako praca doktorska (zagadką jest dla mnie, czy forma utrwalenia, tj. taśma magnetofonowa, odpowiada przepisom Ministerstwa Oświaty) i nie wiadomo, czy ambicja stania się profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Oksymorońskiego nie okaże się ideą spajającą mojego życia, tak jak dotychczas było nią pragnienie odnalezienia wympira vel wampyra. Po wyjaśnieniu motywów, które skłoniły mnie do poszukiwań, przystępuję do opowieści właściwej, zacznę od mojego