Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 37
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
brzeg Wielkiego Stawu. Lodu było sporo ale był rozmiękły, niebezpieczny dla tak ciężkiego drapieżnika jak niedźwiedź.
Przy stawie ślady niknęły w toni i widać było unoszące się na powierzchni wody ciało "króla Tatr". Niedźwiedź utopił się. Rozpoczęła się akcja wyciągania niedźwiedzia z wody. Akcja trudna, bo lód miękki i trzeba uważać, żeby pod niego nie wpaść. Jeden z pracowników schroniska po deskach rozłożonych na lodzie dostał się do niedźwiedzia. Szedł po to, by podnieść łapę albo wielki łeb niedźwiedzia, a Andrzej Krzeptowski miał zarzucić linę i wciągnąć niedźwiedzia na brzeg stawu. Po kilku nieudanych próbach udało się i pętla zacisnęła się
brzeg Wielkiego Stawu. Lodu było sporo ale był rozmiękły, niebezpieczny dla tak ciężkiego drapieżnika jak niedźwiedź.<br>Przy stawie ślady &lt;orig&gt;niknęły&lt;/&gt; w toni i widać było unoszące się na powierzchni wody ciało "króla Tatr". Niedźwiedź utopił się. Rozpoczęła się akcja wyciągania niedźwiedzia z wody. Akcja trudna, bo lód miękki i trzeba uważać, żeby pod niego nie wpaść. Jeden z pracowników schroniska po deskach rozłożonych na lodzie dostał się do niedźwiedzia. Szedł po to, by podnieść łapę albo wielki łeb niedźwiedzia, a Andrzej Krzeptowski miał zarzucić linę i wciągnąć niedźwiedzia na brzeg stawu. Po kilku nieudanych próbach udało się i pętla zacisnęła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego