Typ tekstu: Książka
Autor: Mrożek Sławomir
Tytuł: Vatzlav
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1968
Z lewej strony wchodzi Geniusz. W staroświeckim tużurku, łysina, obfita broda czarna. Z prawej strony wbiega Justyna. Piękna, młoda dziewczyna w białej sukni z muślinu, w mirtowym wianku na głowie.
JUSTYNA (wzburzona, tuli się do Geniusza) - Ach, ojcze, ojcze!
GENIUSZ - Co się stało, moja córeczko?
JUSTYNA - Poszłam na łąkę, żeby uwić wianek.
GENIUSZ - To jeszcze nic złego. Do twarzy ci w wianku.
JUSTYNA - Kiedy wianek był gotowy, przejrzałam się w stawie.
GENIUSZ - Jak dotąd, niewinne zajęcie.
JUSTYNA - Kiedy patrzyłam na swoje odbicie, chłop jakiś wyszedł z krzaków i patrzył się na mnie.
GENIUSZ - Nie można zabronić poczciwemu chłopu.
JUSTYNA - Ale on
Z lewej strony wchodzi Geniusz. W staroświeckim tużurku, łysina, obfita broda czarna. Z prawej strony wbiega Justyna. Piękna, młoda dziewczyna w białej sukni z muślinu, w mirtowym wianku na głowie.<br>JUSTYNA (wzburzona, tuli się do Geniusza) - Ach, ojcze, ojcze!<br>GENIUSZ - Co się stało, moja córeczko?<br>JUSTYNA - Poszłam na łąkę, żeby uwić wianek.<br>GENIUSZ - To jeszcze nic złego. Do twarzy ci w wianku.<br>JUSTYNA - Kiedy wianek był gotowy, przejrzałam się w stawie.<br>GENIUSZ - Jak dotąd, niewinne zajęcie.<br>JUSTYNA - Kiedy patrzyłam na swoje odbicie, chłop jakiś wyszedł z krzaków i patrzył się na mnie.<br>GENIUSZ - Nie można zabronić poczciwemu chłopu.<br>JUSTYNA - Ale on
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego