Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
powiedziała Jaśka. - Dziecko jest najważniejsze.
- Albo to niemowlę? To już duży chłopak. Niech się hartuje. Będzie miał, jak znalazł. Zresztą my, on i ja, jesteśmy ludzie twardzi, Nina Stanisławowna. Lubimy dopiąć swego.
- A czegóż to takiego? - zapytała Zosia.
- Nie odpowiem. To mój sekret, jak mówi Wasyl.
- Uważaj, Grisza, we trzy uwzięły się na ciebie - odezwał się Stach. - Wyobrażasz sobie, ile ja mam z nimi kłopotu. A jestem sam. Straszne baby, Grisza.
- Tobie to dobrze - odparł Samowałow. - Spróbowałbyś nie mieć żadnej.
Kobiety roześmiały się. A Samowałow zadowolony, że udało mu się pobudzić je do śmiechu, poczuł się raźniej. Wodził za Jaśką oczami
powiedziała Jaśka. - Dziecko jest najważniejsze.<br>- Albo to niemowlę? To już duży chłopak. Niech się hartuje. Będzie miał, jak znalazł. Zresztą my, on i ja, jesteśmy ludzie twardzi, Nina Stanisławowna. Lubimy dopiąć swego.<br>- A czegóż to takiego? - zapytała Zosia.<br>- Nie odpowiem. To mój sekret, jak mówi Wasyl.<br>- Uważaj, Grisza, we trzy uwzięły się na ciebie - odezwał się Stach. - Wyobrażasz sobie, ile ja mam z nimi kłopotu. A jestem sam. Straszne baby, Grisza.<br>- Tobie to dobrze - odparł Samowałow. - Spróbowałbyś nie mieć żadnej.<br>Kobiety roześmiały się. A Samowałow zadowolony, że udało mu się pobudzić je do śmiechu, poczuł się raźniej. Wodził za Jaśką oczami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego