Lewandowski podniósł się ze stołka, uważnie przyjrzał się zięciowi, odszedł do okna, patrzył w nie przez chwilę, po czym odwrócił się gwałtownie <page nr=40>.<br> Powiem Władziowi, że mi się taka mowa nie podoba. Jakby tak miało być, to po cóż my się, choćby ja i drudzy towarzysze, przez całe życie z burżuazją użerali? O co, o jaką sprawę? Nie, proszę Władzia! Nie może tak być, żeby z jednej strony tego honoru trochę, a z drugiej samo ludzkie łajno! Tak ono po części było, ale nie wierzę, żeby tak zawsze być miało. Właśnie o to my się szarpali z caratem, z sanacją i z