Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
i nie potrafił go powstrzymać ani nerwową pracą przełyku, ani ukradkowym wycieraniem ust rękawem szlafroka. Tubiełło przyszedł mu z pomocą, podsuwając kilka płatków ligniny o silnym zapachu fiołków, miodu i mocnych ziół.
- Lubię ten zapach, tak ponoć pachniały perfumy "Lulu" - wyjaśnił skwapliwie. - Tak też musiała pachnieć przeszłość, którą znam z video-clipów. Pan jest dla mnie zmęczonym podróżnikiem stamtąd. Nawet nie pyta pan, co dalej, jak to wszystko leczyć.
- No właśnie, jak leczyć? - zapytał obojętnie, skoro Tubiełło się tego dopominał.
- Dziwny z pana człowiek. Nic pan nie obchodzi siebie samego. Jakby było w panu dwóch ludzi i jeden przed drugim chował
i nie potrafił go powstrzymać ani nerwową pracą przełyku, ani ukradkowym wycieraniem ust rękawem szlafroka. Tubiełło przyszedł mu z pomocą, podsuwając kilka płatków ligniny o silnym zapachu fiołków, miodu i mocnych ziół.<br>- Lubię ten zapach, tak ponoć pachniały perfumy "Lulu" - wyjaśnił skwapliwie. - Tak też musiała pachnieć przeszłość, którą znam z video-clipów. Pan jest dla mnie zmęczonym podróżnikiem stamtąd. Nawet nie pyta pan, co dalej, jak to wszystko leczyć.<br>- No właśnie, jak leczyć? - zapytał obojętnie, skoro Tubiełło się tego dopominał.<br>- Dziwny z pana człowiek. Nic pan nie obchodzi siebie samego. Jakby było w panu dwóch ludzi i jeden przed drugim chował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego