Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
na których wisiało spore pęto suszonej kiełbasy.
Widząc tę kiełbasę przypomniałem sobie, że nie jadłem już trzy dni, że jeszcze wczoraj wygrzebywałem z ziemi rozsypane ziarna kukurydzy, że ścinałem scyzorykiem żółty mlecz i pędy lebiody, że zjedliśmy z chłopakami prawie całą łąkę przylegającą do okopu.
A kiedy po tej zjedzonej w nadmiarze trawie, po piątym ataku na bagnety, próbowałem zasnąć, czułem, jak żołądek sam siebie trawi poruszając się we mnie leniwie jak zwierzę, jak wprawiony w ruch żarnówką młyński kamień mielący sam siebie.

Wziąłem z jej rąk kiełbasę i usiadłem z powrotem na trawie, i jadłem dławiąc się ledwie przeżutymi kęsami
na których wisiało spore pęto suszonej kiełbasy.<br> Widząc tę kiełbasę przypomniałem sobie, że nie jadłem już trzy dni, że jeszcze wczoraj wygrzebywałem z ziemi rozsypane ziarna kukurydzy, że ścinałem scyzorykiem żółty mlecz i pędy lebiody, że zjedliśmy z chłopakami prawie całą łąkę przylegającą do okopu.<br> A kiedy po tej zjedzonej w nadmiarze trawie, po piątym ataku na bagnety, próbowałem zasnąć, czułem, jak żołądek sam siebie trawi poruszając się we mnie leniwie jak zwierzę, jak wprawiony w ruch żarnówką młyński kamień mielący sam siebie.<br> &lt;page nr=39&gt;<br> Wziąłem z jej rąk kiełbasę i usiadłem z powrotem na trawie, i jadłem dławiąc się ledwie przeżutymi kęsami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego