przed chwilą miał nieograniczoną władzę, a które teraz znikało w bezmiarze gałęzi i nadchodzącego zmierzchu. <br>Hubert wypalał natomiast dwie dymiące dziury w niebie, a ono natychmiast się zasklepiało, czasem ustrzelił jakąś słonkę, cyrankę, którym ojciec w chwili zadumy darował życie, widziałem wówczas, jak nagle przerywały lot, niczym w kreskówkach, pikowały w dół, wpadały w korkociąg bezładne jak meteory.<br>Hubert przywiązywał je sobie do pasa długimi rzemieniami, głowami w dół, potem kładł na stole w kuchni i odliczał w oprawionym skórą skoroszycie kolejne sztuki, których istnienie podobno zaburzało równowagę w lesie.<br>Zapach prochu w papierowych łuskach i na wyciorze, cierpki smród smarów pokrywających