zdawało się stanowić to jedną z podstawowych rzeczy, jakie wyjaśnić należy: znak indywidualności. Znamię. Piętno! Pokorny, zmartwiony i współczujący Ohlen stwierdził wreszcie: "Tak, tak, chyba rozumiem. Podpis, tak, podpis. Cała książka, tekst - to jest podpis. Tak? Dobrze?" Crueth w myślach obrzucał ten glob wodorówkami. Co za mętlik! Boże drogi, wzdychał w duchu, jestem w stanie zrozumieć inny sposób myślenia, nawet szaleństwo, ale jak mam się wczuć w myśli kogoś, kto wyrósł - kogo społeczeństwo wyrosło - w takiej absolutnej, straszliwej miłości do wszystkiego i wszystkich oraz - co gorsza - w równie absolutnej dobroci, która jako norma tak nieprzekraczalna, że aż niezauważalna, dobrocią już być przestała