Adam C. przebił siedemnastolatka bagnetem. Kiedy ustalono, że chłopak zginął nie od rany kłutej, lecz postrzałowej, Jan Z. twierdził, iż zastrzelić go mogli milicjanci.<br>Trzeba przyznać, że Jan Z. nie zasłaniał się niepamięcią. Mówił wręcz, że z tamtej nocy pamięta dużo, bo to mu <q>"wisi na sumieniu"</>. Nie jest pewien, w jakim stopniu przyczynił się do tragicznej śmierci rówieśnika.<br><q>- Oddałem tylko jeden strzał na oślep, bez celowania, na postrach, nie chciałem zabić. Nie moja kula go zabiła, nie czuję się odpowiedzialny za tę śmierć. Jestem już do niczego, spróchniałem ze starości, nie męczcie mnie!</> - oświadczył z wyrzutem. W końcu wyjaśnił, że nawet nie