jakiś tydzień przed 19 października 1984 Jurek zadzwonił do mnie; pojechałem na Żoliborz.<br>Chciał, żebym wybrał się z Nim do Bydgoszczy, do znanego mi dobrze kościoła.<br>Nie mogłem, miałem już umówione inne zajęcia.<br>Mówiło się, że miał jechać Klemens, ale też nie mógł.<br>Nikt z nas, niestety, nie dowiedział się w porę o próbie zamachu 13 października - byłby to sygnał na trwogę, znak, że stanęły do gry siły o niezrozumiałych, więc skrajnie już niebezpiecznych motywacjach...<br>Nie wiem, jak się ułoży droga Jurka do świętości.<br>Pewnie potrwa.<br>Z różnych względów: pamiętam, jak wspomniana wysoka osobistość, kiedy na wiadomość o zniknięciu Jurka wszyscy, którzy