Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
jej wzbrania,
to spuszcza jej straszliwe lania.
Poszli do Stefki do mieszkania.
Szmaciak ją chytrze spoił wódką,
jeszcze się podroczyli krótko
i Stefka wolny przystęp dała
do sanktuarium swego ciała.
Dumny z zadanej Rurce klęski
Szmaciak się poczuł bardzo męski.
Obronię cię przed tym bandziorem!
Tu Rurka zjawił się nie w porę.
Rzekł lodowato: Proszę bardzo!
Dmuchaj ją, ale nie za darmo!
Jest na to stała stawka, bracie!
Więc Szmaciak jęknął i zapłacił.

Spotkali się po latach paru.
Że przez ten czas oblicze kraju
pod każdym się zmieniło względem,
związali obaj się z Urzędem.
Rurka, co nad nim był w Urzędzie,
mawiał
jej wzbrania,<br>to spuszcza jej straszliwe lania.<br>Poszli do Stefki do mieszkania.<br>Szmaciak ją chytrze spoił wódką,<br>jeszcze się podroczyli krótko<br>i Stefka wolny przystęp dała<br>do sanktuarium swego ciała.<br>Dumny z zadanej Rurce klęski<br>Szmaciak się poczuł bardzo męski.<br>Obronię cię przed tym bandziorem!<br>Tu Rurka zjawił się nie w porę.<br>Rzekł lodowato: Proszę bardzo!<br>Dmuchaj ją, ale nie za darmo!<br>Jest na to stała stawka, bracie!<br>Więc Szmaciak jęknął i zapłacił.<br><br>Spotkali się po latach paru.<br>Że przez ten czas oblicze kraju<br>pod każdym się zmieniło względem,<br>związali obaj się z Urzędem.<br>Rurka, co nad nim był w Urzędzie,<br>mawiał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego