zdecydował. - Gdyby to trwało dłużej, zostawię ci mój telefon komórkowy. Jak będzie po wszystkim, to do mnie zadzwonisz.<br>Jakoś doszłam do mercedesa. Pojechaliśmy.<br>Czekałam, ściskając telefon. Stochwicz odjechał. Miał nadzieję, że w tym czasie zdąży polatać z pasażerem.<br>Prześwietlili mnie. Lekarz długo przyglądał się kliszy. W końcu orzekł, że wszystko w porządku. Zadzwoniłam do Stochwicza, że może już po mnie przyjechać. Siedziałam, podtrzymując się rękoma.<br>Znowu przyszedł do mnie lekarz. <br>- Może lepiej będzie, jak pojedzie pani do Katowic - powiedział nieoczekiwanie. - Mnie się wydaje, że nie ma powodu do obaw. Tam jednak mają lepszych chirurgów. Wie pani, Połeciów to małe miasteczko...Zapewniłam, że