Ryzykowna praktyka! O ile na oceanie nie ma potrzeby oświetlać się - szansa spotkania, nie mówiąc już o zderzeniu, jest niewielka, o tyle tu, na ruchliwym szlaku, żegluga w ciemno jest zbrodnią. Niestety, muszę zachować moc akumulatorów na istotne potrzeby. Po prostu gdy widzę w pobliżu statek, zapalam światła - strasząc zapewne wachtowych niespodziewanym pojawieniem się. Na takie iluminacje przeznaczam owe pięćdziesiąt amperogodzin akumulatorów.<br> Moja pociecha: Żeglując na ciemno, na pirata, nie stwarzam zagrożenia dla bezpieczeństwa innych. Ryzykuję sobą i wyłącznie sobą. Zresztą jeśli płynie się czujnie, jeśli się nie przesypia mijanych statków, nie ryzykuje się zbytnio.<br> Pierwszą noc, oczywiście, trzeba przestać. Może