przez sen. <br>Gosi spada na ziemię ta nieszczęsna chusteczka, podnoszę ją, zaśmiewając się, powtarzam "eye in danger, eye in danger" i wtarabaniamy się do toalety...<br>Całujemy się pospiesznie, obejmuję silnie Gosię i zdecydowanym ruchem podsadzam na półeczkę z umywalką. Kibelek śmierdzi chlorem, ale jest całkiem zabawnie, a ode mnie tak wali gorzała, że unieważnia te wszelkie aromaty. Rozbawiony, rozchichotany nagle spostrzegam, że Gocha jest już gotowa. Przywiera do mnie udami, ociera się gwałtownie, chce już mnie przyjąć. Widzę w zmatowiałym lusterku, jak z mojej twarzy znika uśmiech. Wciąż trąc się o siebie, całując, błądząc po sobie dłońmi, przygotowujemy się do kulminacji