Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
widzisz? Hołota jakaś zajęła nasze miejsce. Rzeczywiście, w odległości kilkudziesięciu kroków, w miejscu, które z daleka zieleniało bujniejszą niż gdzie indziej świeżą trawą i nad samym brzegiem ocienione było gęstowiem wierzby, plażowało już dwoje ludzi, kobieta i mężczyzna.
- Szlag ich trafił! - burknął Felek. - Ale co się mamy przejmować? Dawaj, chłopcy, walimy i rozbieramy się.
Alek go zatrzymał:
- Poczekaj, co ci tak pilno?
- Bo rozebrać się wreszcie chcę, do cholery, i spokojnie poleżeć.
- Pójdziemy dalej. Tam też jest dobrze, zaraz za zakrętem.
- Ale po co? Rany boskie, jacy wy jesteście! Ludzi się boją...
- Głupi jesteś. Przy tych patałachach nawet swobodnie porozmawiać nie
widzisz? Hołota jakaś zajęła nasze miejsce. Rzeczywiście, w odległości kilkudziesięciu kroków, w miejscu, które z daleka zieleniało bujniejszą niż gdzie indziej świeżą trawą i nad samym brzegiem ocienione było gęstowiem wierzby, plażowało już dwoje ludzi, kobieta i mężczyzna.<br>- Szlag ich trafił! - burknął Felek. - Ale co się mamy przejmować? Dawaj, chłopcy, walimy i rozbieramy się.<br>Alek go zatrzymał:<br>- Poczekaj, co ci tak pilno?<br>- Bo rozebrać się wreszcie chcę, do cholery, i spokojnie poleżeć.<br>- Pójdziemy dalej. Tam też jest dobrze, zaraz za zakrętem.<br>- Ale po co? Rany boskie, jacy wy jesteście! Ludzi się boją...<br>&lt;page nr=233&gt; - Głupi jesteś. Przy tych patałachach nawet swobodnie porozmawiać nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego