alternatywy dla zatapiania konstrukcji, m.in. ze względu na stosunkowo niewielki społeczny wydźwięk całej historii w Wielkiej Brytanii. Inaczej rzecz miała się w Niemczech, gdzie wkrótce protest przeciwko koncernowi Shella nabrał wymiaru zbiorowej histerii. Doszło nie tylko do bojkotu firmowych stacji benzynowych, respektowanego przez większość kierowców, lecz również do aktów wandalizmu. Spłonęły dwie stacje benzynowe, stawiając tym samym palące znaki zapytania nad moralną racją przeciwników zaśmiecania dna Atlantyku. Władze Greenpeace nie ociągały się co prawda z potępieniem przemocy, ale wątpliwości pozostały.<br>Potęgowały je argumenty przedstawiane przez Shella, który dowodzi, że koszt rozebrania i zneutralizowania platformy na lądzie byłby trzykrotnie wyższy niż