inni zakrzyczeli gniewnie flecistę i musiał przerwać. Zmęczeni ciężką pracą ludzie chcieli przede wszystkim spać. Kilku chodziło wokół obozu z mieczami w dłoniach, trzymając wartę.<br>Kierowałem Pożeraczem Chmur, a on bez sprzeciwów wykonywał polecenia. Przemykał się między zaroślami i pniami drzew cicho, pewnie, zaledwie lekko szeleszcząc. Raz przeszedł obok niego wartownik, nie przypuszczając nawet, że prawie otarł się o smoka.<br>"Przymykaj oczy. Pamiętaj, że świecą w ciemnościach" - ostrzegałem. Obserwowaliśmy warty, penetrowaliśmy teren. Obeszliśmy wokoło niemal całe ruiny, gdy wreszcie znaleźliśmy to, o co nam chodziło. Jeden z ostatnich zakątków, nie ruszonych jeszcze przez poszukiwaczy skarbów. Pożeracz Chmur zaczajony za hałdą gruzu