Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
płynął ciężki, rozciągły, niewiadomej miary.
Nagle, jakby w półśnie niespokojnym, dosłyszał Kazimierz kroki i szmer za drzwiami. Cicho zazgrzytał klucz, skrzypnęły zawiasy... Drzwi uchyliły się nieznacznie, i w progu stanął ktoś z latarnią w ręce - - Panie Deczyński - dobiegło stłumione zawołanie Każimierz zerwał się z podłogi. W świetle latarni poznał szeroką, wąsatą twarz pana Miranowskiego.
- Prosiłem komendanta Kozaków... - mówił półgłosem żandarm. - Pozwolił mi wziąć asana do miasta, na kolację...
Zaręczyłem mu za ciebie, uważasz... na moją odpowiedzialność!... Komisarz wiedzieć o tym nie śmie!
- Możesz pan być pewny, że ci umykać nie spróbuję... bo i na cóż by się to zdało?
- No, no
płynął ciężki, rozciągły, niewiadomej miary.<br>Nagle, jakby w półśnie niespokojnym, dosłyszał Kazimierz kroki i szmer za drzwiami. Cicho zazgrzytał klucz, skrzypnęły zawiasy... Drzwi uchyliły się nieznacznie, i w progu stanął ktoś z latarnią w ręce - - Panie Deczyński - dobiegło stłumione zawołanie Każimierz zerwał się z podłogi. W świetle latarni poznał szeroką, wąsatą twarz pana Miranowskiego.<br>- Prosiłem komendanta Kozaków... - mówił półgłosem żandarm. - Pozwolił mi wziąć asana do miasta, na kolację...<br>&lt;page nr=180&gt; Zaręczyłem mu za ciebie, uważasz... na moją odpowiedzialność!... Komisarz wiedzieć o tym nie śmie!<br>- Możesz pan być pewny, że ci umykać nie spróbuję... bo i na cóż by się to zdało?<br>- No, no
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego