Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
Stali przed nią,
a nad ich głowami piętrzyła się ściana wzgórza
rozciętego na pół, rozkopanego, porytego niezliczonymi
terasami podobnymi do olbrzymich schodów. Na najwyższych z nich,
na tle tłustej czerwieni, dostrzegł czarne poruszające
się plamki. Ludzie byli teraz widoczni na wszystkich terasach,
pojawiali się na krawędziach, pełzali po stopniach.

Poszli wąską ścieżką wiodącą zakosami
i wznosili się z jednej terasy na drugą. Na najwyższej
Wanyangeri zatrzymał się i oddychając ciężko,
powiedział przerywanym głosem:

- Teraz widzisz, że to szaleńcy. Patrz, jeśli chcesz,
bo mnie to nic nie obchodzi, to jedna z tych rzeczy, które robią
nie wiadomo dlaczego i po co, trudzą
Stali przed nią, <br>a nad ich głowami piętrzyła się ściana wzgórza <br>rozciętego na pół, rozkopanego, porytego niezliczonymi <br>terasami podobnymi do olbrzymich schodów. Na najwyższych z nich, <br>na tle tłustej czerwieni, dostrzegł czarne poruszające <br>się plamki. Ludzie byli teraz widoczni na wszystkich terasach, <br>pojawiali się na krawędziach, pełzali po stopniach.<br><br>Poszli wąską ścieżką wiodącą zakosami <br>i wznosili się z jednej terasy na drugą. Na najwyższej <br>Wanyangeri zatrzymał się i oddychając ciężko, <br>powiedział przerywanym głosem:<br><br>- Teraz widzisz, że to szaleńcy. Patrz, jeśli chcesz, <br>bo mnie to nic nie obchodzi, to jedna z tych rzeczy, które robią <br>nie wiadomo dlaczego i po co, trudzą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego