Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
uważam za swoją ojczyznę. A jednak nie zasłużyliśmy na pełne zaufanie...
- No cóż wy gościa w progu trzymacie! - odezwała się Zosia. - Proszę, niech pan wejdzie i usiądzie z nami.
- Bardzo to miło z waszej strony, barysznia. Postaram się odwdzięczyć. Pani ma zastanawiającą urodę.
- Komplement w północnym Kazachstanie! Dla damy w watowanych portkach.
- Widzę panią w długiej, białej sukni - uśmiechnął się. - Zawsze ufałem swojej wyobraźni. Pomagała mi żyć.
- A czym się pan zajmował?
- Och, wieloma sprawami. Trochę malowałem. Trochę grałem na fortepianie. Trochę marzyłem o sztuce. A ponieważ zajmowałem się wszystkim po trochu, skończyło się na niczym. Bez osiągnięć doczekałem się siwej
uważam za swoją ojczyznę. A jednak nie zasłużyliśmy na pełne zaufanie...<br>- No cóż wy gościa w progu trzymacie! - odezwała się Zosia. - Proszę, niech pan wejdzie i usiądzie z nami.<br>- Bardzo to miło z waszej strony, barysznia. Postaram się odwdzięczyć. Pani ma zastanawiającą urodę.<br>- Komplement w północnym Kazachstanie! Dla damy w watowanych portkach.<br>- Widzę panią w długiej, białej sukni - uśmiechnął się. - Zawsze ufałem swojej wyobraźni. Pomagała mi żyć.<br>- A czym się pan zajmował?<br>- Och, wieloma sprawami. Trochę malowałem. Trochę grałem na fortepianie. Trochę marzyłem o sztuce. A ponieważ zajmowałem się wszystkim po trochu, skończyło się na niczym. Bez osiągnięć doczekałem się siwej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego