Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
i korytarze.
Zaglądam do d ziewiętnastowiecznych izolatek i współczesnych sal, przyglądam się niektórym pacjentom, zamykam ostatnią z książek w porze, w której idą spać ostatnie rogówki, a mleczarze dopiero wychodzą do pracy.
Znużyła mnie ta nocna podróż, nie potrzebuję jednak snu.
Chcę tylko odetchnąć czystością świtu.
Golę się, biorę tusz, wdziewam białą koszulę, srebrny krawat, ubranie z czarnego tropiku.
Początkowo wędruję uliczkami Starego Miasta na oślep, jak człowiek oczadziały dymem i mgłą, bez sensu, bez planu.
Nic dziwnego, że trafiam też na Szpitalną, choć nie cierpię owej ulicy.
Znoszono tu chorych, kiedy kościół Św. Ducha bardziej szpitalem był niż kościołem.
Tutaj
i korytarze.<br>Zaglądam do d ziewiętnastowiecznych izolatek i współczesnych sal, przyglądam się niektórym pacjentom, zamykam ostatnią z książek w porze, w której idą spać ostatnie rogówki, a mleczarze dopiero wychodzą do pracy.<br>Znużyła mnie ta nocna podróż, nie potrzebuję jednak snu.<br>Chcę tylko odetchnąć czystością świtu.<br>Golę się, biorę tusz, wdziewam białą koszulę, srebrny krawat, ubranie z czarnego tropiku.<br>Początkowo wędruję uliczkami Starego Miasta na oślep, jak człowiek oczadziały dymem i mgłą, bez sensu, bez planu.<br>Nic dziwnego, że trafiam też na Szpitalną, choć nie cierpię owej ulicy.<br>Znoszono tu chorych, kiedy kościół Św. Ducha bardziej szpitalem był niż kościołem.<br>Tutaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego