się więc szkołami piękności. O jednej z nich, z siedzibą w Amsterdamie, opowiedziała mi koleżanka. Postawiłam wszystko na jedną kartę i wyjechałam na trzy lata do Holandii. Gdy byłam już dyplomowaną <orig>makijażystką</>, okazało się, że z pracy za granicą nici, bo nie mam zezwolenia. Wróciłam więc do Polski i zaczęłam wędrówkę od drzwi do drzwi, prezentując swoje możliwości w zakresie makijażu. Najwyraźniej skutecznie wydeptywałam moje ścieżki, bo dziś mogę pochwalić się, że malowałam już m.in. Justynę Steczkowską, Natalię Kukulską czy Joannę Szczepkowską.<br>Podczas pracy bardzo ważna jest rozmowa z tymi, których maluję. Powinni mieć do mnie zaufanie i wiedzieć, że