i praktykantom, a także "Jasiowi-Kunioju" - przygłupiemu furmanowi. Uderzał, jak zwierzę, po linii najmniejszego oporu. Przyjął dewizę: "Oddać tak samo i tyle, ile za młodu samemu się otrzymało". W dobie światowej wojny wbili mu tę myśl do głowy austriaccy podoficerowie i pozostała tam niewzruszenie, czyniąc zeń piewcę i wykonawcę kapralskiej wendety. Rozsiewanie wokół strachu i nienawiści stało się dla niego tak konieczne, jak woda dla ryby; bywał zadowolony, kiedy mógł dopiec. Odczuwał wówczas swoje malutkie, kretyńskie szczęście.<br>Po dzwonku fajerantowym opuszczali wszyscy warsztat. Odchodzili do siebie, klapiąc obluzowanymi drzwiami stolarni.<br>Przychodził ciągnąc za sobą nogi dziadek Potrzeba, stróż nocny, i patrzył