Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
coś wpadło ci do oka, gorączkowo szukasz czegoś w torebce i oczywiście nie możesz tego znaleźć, a włosy zupełnym przypadkiem spadają ci na twarz zasłaniając oczy. Cichutko coś szepczesz, głos ci więźnie w gardle. Ale przecież wcale nie płaczesz, tylko tak jakoś oczy ci się spociły...
Wariant nieco rozbudowany to wersja: "Ależ przecież nic mi nie jest". Głowa do góry, uśmiech, tylko minimalne drżenie podbródka, zauważalne dla wnikliwych obserwatorów. I to niebezpiecznie mokre spojrzenie, sugerujące falujący gdzieś pod skórą ocean smutku. Doskonałe przed wyjściem na "duże wyjście", kolację z przyjaciółmi czy obiad w gronie rodzinnym. On wie, że na razie spokojny
coś wpadło ci do oka, gorączkowo szukasz czegoś w torebce i oczywiście nie możesz tego znaleźć, a włosy zupełnym przypadkiem spadają ci na twarz zasłaniając oczy. Cichutko coś szepczesz, głos ci więźnie w gardle. Ale przecież wcale nie płaczesz, tylko tak jakoś oczy ci się spociły... <br>Wariant nieco rozbudowany to wersja: "Ależ przecież nic mi nie jest". Głowa do góry, uśmiech, tylko minimalne drżenie podbródka, zauważalne dla wnikliwych obserwatorów. I to niebezpiecznie mokre spojrzenie, sugerujące falujący gdzieś pod skórą ocean smutku. Doskonałe przed wyjściem na "duże wyjście", kolację z przyjaciółmi czy obiad w gronie rodzinnym. On wie, że na razie spokojny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego