jak na owe czasy, zgodzie, bo Łąpieć olśniewał bystrością i głębią, zwłaszcza po pierwszej ćwiartce, gdzieś koło południa, poza tym zelując seminarzystów biskupich <page nr=397> naskrobał od nich trochę łaciny i umiał w potrzebie zaflekować uczonym słowem.<br>- Niech wasza sapiencja zważy - mówił podnosząc do góry palec czarny i osieczony od dratwy - każda weszka żyje, dopokąd biedak żyje!<br>Sapiencja posapywał zżymając się na gryzące porównanie, ale przypowieść ewangeliczna, jak zaklinał się Łąpieć, albo prosto od Ben-Akiby, przypowieść o weszce, która jednak powinna cokolwiek myśleć o tym, kogo ssie - robiła swoje.<br>Niekiedy wszakże kupiec pytał przezornie, co to znaczy: sapiencja?<br>- Mądrość - odpowiadał Łąpieć, pakując