Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
ochoty do zabawy. Dzieci zbierały się małymi grupkami pod oknami i naradzały się cichutko.
Jerzy nie ruszał się z ławki - siedział z rękami w kieszeniach i gapił się w okna.
Daremnie dyżurny Stefek prosił: - Wyjdźcie z klasy, trzeba wywietrzyć. - Godzono się na wietrzenie, ale nikt nie chciał wyjść. Wilgotny chłód wiał przez otwarte okno, mokra gałąź jarzębiny uderzała w szybę.
Przy końcu trzeciej lekcji wynikła krótka bójka między Krysią a Bronkiem. Panna Jadwiga zażądała wyjaśnień.
- To... to nic - powiedziała Krysia zaczerwieniona - ja go trąciłam, bo... zresztą nic ważnego.
Bronek był tego samego zdania.
- O tak sobie, proszę pani! Przepraszamy - powiedział.
Wobec
ochoty do zabawy. Dzieci zbierały się małymi grupkami pod oknami i naradzały się cichutko.<br>Jerzy nie ruszał się z ławki - siedział z rękami w kieszeniach i gapił się w okna.<br>Daremnie dyżurny Stefek prosił: - Wyjdźcie z klasy, trzeba wywietrzyć. - Godzono się na wietrzenie, ale nikt nie chciał wyjść. Wilgotny chłód wiał przez otwarte okno, mokra gałąź jarzębiny uderzała w szybę.<br>Przy końcu trzeciej lekcji wynikła krótka bójka między Krysią a Bronkiem. Panna Jadwiga zażądała wyjaśnień.<br>- To... to nic - powiedziała Krysia zaczerwieniona - ja go trąciłam, bo... zresztą nic ważnego.<br>Bronek był tego samego zdania.<br>- O tak sobie, proszę pani! Przepraszamy - powiedział.<br>Wobec
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego