Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
przyszłość świata z tą rosnącą liczbą ludzi, którym ktoś powie, że są po prostu zbędni. Bo nie ma dla nich zajęcia, nie ma miejsca ani możliwości i właściwie to już zamykamy i nigdy nie będzie czynne. I ci, którzy się nie załapią, będą musieli przespacerować i przegadać resztę czasu albo wieczności na jakimś betonowym placu.

Ale przecież ich liczba jest tak wielka, że świat może się rozpaść na dwie części i jedną trzeba będzie zamknąć na głucho przed tą drugą. Bo czy na przykład potrzebna jest komuś Afryka? Chyba tylko najemnikom, Legii Cudzoziemskiej i handlarzom diamentów. No i jeszcze marzycielom, którym
przyszłość świata z tą rosnącą liczbą ludzi, którym ktoś powie, że są po prostu zbędni. Bo nie ma dla nich zajęcia, nie ma miejsca ani możliwości i właściwie to już zamykamy i nigdy nie będzie czynne. I ci, którzy się nie załapią, będą musieli przespacerować i przegadać resztę czasu albo wieczności na jakimś betonowym placu. <br><br>Ale przecież ich liczba jest tak wielka, że świat może się rozpaść na dwie części i jedną trzeba będzie zamknąć na głucho przed tą drugą. Bo czy na przykład potrzebna jest komuś Afryka? Chyba tylko najemnikom, Legii Cudzoziemskiej i handlarzom diamentów. No i jeszcze marzycielom, którym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego