Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
przedtem wdarłem się na Demawend, wznoszący się nad Teheranem, gdzie przebywaliśmy kilka dni przed wyjazdem do Esfahanu,
ale teraz nie myślałem o wysokogórskich wycieczkach, pochłonięty rozpamiętywaniem niedawnej mszy świętej,
a nazwałem ją w myślach papieską, bo odprawiał ją legat apostolski z Rzymu, z Watykanu, arcybiskup Alcido Marina (bo sam papież wielce nas sobie upodobał i byliśmy jego dziećmi, i przez rok bank watykański słał pieniądze na nasze utrzymanie, dopóki mieszkaliśmy u braciszków zakonnych w trójce), a ja posługiwałem mu, niosąc w procesji alejami parku jego mitrę, bo przezornie i przebiegle wymieniłem na nią ciężki złocony pastorał, który musiał w upale dźwigać
przedtem wdarłem się na Demawend, wznoszący się nad Teheranem, gdzie przebywaliśmy kilka dni przed wyjazdem do Esfahanu,<br>ale teraz nie myślałem o wysokogórskich wycieczkach, pochłonięty rozpamiętywaniem niedawnej mszy świętej,<br>a nazwałem ją w myślach papieską, bo odprawiał ją legat apostolski z Rzymu, z Watykanu, arcybiskup Alcido Marina (bo sam papież wielce nas sobie upodobał i byliśmy jego dziećmi, i przez rok bank watykański słał pieniądze na nasze utrzymanie, dopóki mieszkaliśmy u braciszków zakonnych w trójce), a ja posługiwałem mu, niosąc w procesji alejami parku jego mitrę, bo przezornie i przebiegle wymieniłem na nią ciężki złocony pastorał, który musiał w upale dźwigać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego