Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
pokazał mi kupkę kamieni - diewuszka, diewuszka, wot tam. Znalazłam kawałek chleba. Oni budowali Truppenlazarett dla niemieckich żołnierzy, wielkie murowane bloki. Opodal rosło parę drzew owocowych. Nic już na nich nie było, tylko jedna gruszka na czubku została. Gdy SS-mani się oddalili, jeden mały skośnooki Rosjanin wdrapał się aż na wierzchołek i zrzucił mi tę gruszkę pod nogi. Zobaczyli go z daleka i nadbiegli, zanim zdążył zejść. Nie zastrzelili go, dobrze by było, żeby zastrzelili, zakatowali go kolbami. Myśmy w Oświęcimiu miały mało łez, ale kiedy jadłam w latrynie tę gruszkę, to popijałam ją łzami. Raz podszedł do nas pikolo, Leoś
pokazał mi kupkę kamieni - diewuszka, diewuszka, wot tam. Znalazłam kawałek chleba. Oni budowali Truppenlazarett dla niemieckich żołnierzy, wielkie murowane bloki. Opodal rosło parę drzew owocowych. Nic już na nich nie było, tylko jedna gruszka na czubku została. Gdy SS-mani się oddalili, jeden mały skośnooki Rosjanin wdrapał się aż na wierzchołek i zrzucił mi tę gruszkę pod nogi. Zobaczyli go z daleka i nadbiegli, zanim zdążył zejść. Nie zastrzelili go, dobrze by było, żeby zastrzelili, zakatowali go kolbami. Myśmy w Oświęcimiu miały mało łez, ale kiedy jadłam w latrynie tę gruszkę, to popijałam ją łzami. Raz podszedł do nas pikolo, Leoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego