Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Rok powstania: 1977
rykiem
i myśli sobie, że pewnikiem
nic stąd dobrego nie wyniknie.

Szmaciak się zmęczył i zasapał,
wystygł w nim krasomówczy zapał.
Nastała cisza, a w tej ciszy
Deptała propozycję słyszy:
A teraz, towarzyszu, może
wy byście tak o dyrektorze
coś nam powiedzieć mogli szerzej...
Bo w gruncie rzeczy ja wam wierzę...
Zdarzają się przegięcia pały...
Cóż, ustrój mamy doskonały,
lecz ludzie!... Ba, nawet i w kadrach
tkwi czasem obrzydliwa zadra.
Jątrzy, zarazy jest ogniskiem...
Lecz wy mi teraz przede wszystkim
powiedzcie, drogi towarzyszu,
bo już z niejednej strony słyszę,
że źle się dzieje w kombinacie,
że wy tam gdzieś uruchamiacie
lewą
rykiem<br>i myśli sobie, że pewnikiem<br>nic stąd dobrego nie wyniknie.<br><br>Szmaciak się zmęczył i zasapał,<br>wystygł w nim krasomówczy zapał.<br>Nastała cisza, a w tej ciszy<br>Deptała propozycję słyszy:<br>A teraz, towarzyszu, może<br>wy byście tak o dyrektorze<br>coś nam powiedzieć mogli szerzej...<br>Bo w gruncie rzeczy ja wam wierzę...<br>Zdarzają się przegięcia pały...<br>Cóż, ustrój mamy doskonały,<br>lecz ludzie!... Ba, nawet i w kadrach<br>tkwi czasem obrzydliwa zadra.<br>Jątrzy, zarazy jest ogniskiem...<br>Lecz wy mi teraz przede wszystkim<br>powiedzcie, drogi towarzyszu,<br>bo już z niejednej strony słyszę,<br>że źle się dzieje w kombinacie,<br>że wy tam gdzieś uruchamiacie<br>lewą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego